Denny Hamlin triumfuje na Gateway i awansuje w fazie play-off NASCAR

Denny Hamlin odniósł kluczowe zwycięstwo na torze World Wide Technology Raceway, powszechnie znanym jako Gateway, zapewniając sobie awans do kolejnej rundy fazy play-off NASCAR Cup Series. Pomimo trudnego tygodnia, w którym zmagał się z problemami zdrowotnymi ojca oraz niekorzystnym dla jego zespołu 23XI Racing wyrokiem sądowym, Hamlin wykazał się niezwykłą koncentracją. Kierowca Joe Gibbs Racing zdominował weekend, startując z pole position i prowadząc przez najwięcej, bo aż 75 z 240 okrążeń. Było to jego piąte zwycięstwo w sezonie i 59. w karierze.

Komentarz zwycięzcy i kontrowersje

Po wyścigu Hamlin nie krył satysfakcji, podkreślając znaczenie wygranej dla całego zespołu. „To ogromne zwycięstwo dla wszystkich w Toyocie i Joe Gibbs Racing. Nasz samochód był po prostu świetny pod koniec” – powiedział. „Chciałbym pozdrowić mojego tatę, który nie czuje się dobrze w domu. Cała rodzina jest tutaj, więc to fantastyczny dzień. Mogę tylko dalej być studentem tej gry, starać się być lepszym, a każdy tydzień to szansa na poprawę”.

Zwycięstwo Hamlina, które było jednocześnie 200. wygraną dla Toyoty w najwyższej serii NASCAR, zostało przyjęte przez część kibiców gwizdami. Kierowca, znany ze swojej roli „czarnego charakteru”, zdawał się tym nie przejmować. „Możecie na mnie gwizdać, ale albo wskoczycie do tego pociągu, albo zostaniecie przez niego przejechani” – skomentował, celebrując wygraną efektownym „paleniem gumy” na prostej startowej. Joe Gibbs, właściciel zespołu, z podziwem mówił o zdolności Hamlina do łączenia wielu ról – kierowcy, współwłaściciela zespołu 23XI Racing (razem z Michaelem Jordanem) i gospodarza podcastu.

Sytuacja w play-offach i wypowiedzi czołowych kierowców

Zwycięstwo zapewniło Hamlinowi bezpieczne miejsce w kolejnej rundzie play-off, dołączając do swojego kolegi z zespołu, Chase’a Briscoe, który wygrał tydzień wcześniej na Darlington. Czołową piątkę na Gateway uzupełnili inni kierowcy walczący o mistrzostwo.

Chase Briscoe (2. miejsce): „Naszą siłą była prędkość, mieliśmy naprawdę szybką Toyotę. Słabością były błędy, zarówno moje za kierownicą, jak i na pit stopie. Mimo to, odrobienie strat było imponujące. Szkoda, że nie mogłem powalczyć o zwycięstwo, ale biorąc pod uwagę problemy z oponami, pokazaliśmy, jak dobry jest nasz samochód. Rok temu byłbym zachwycony drugim miejscem, dziś czuję lekki niedosyt, co pokazuje nasz postęp”.

Chase Elliott (3. miejsce): „To był po prostu solidny dzień dla naszego zespołu. Cieszę się, że byliśmy znacznie bardziej konkurencyjni niż ostatnio. Dobrze było znów walczyć w czołówce. Zabrakło nam trochę na samym końcu, ale to krok we właściwym kierunku”.

Ryan Blaney (4. miejsce): „Chciałem po prostu wiedzieć, czym sobie zasłużyłem na ten kontakt. Powiedziano mi, że to był błąd, i rozumiem, błędy się zdarzają, ale mimo wszystko zostałem obrócony. Przeciwnik uderzył mnie w lewy tył, jadąc z samego dołu toru. Muszę to zapamiętać. Cieszę się jednak, że udało nam się wrócić do gry i wywalczyć czwarte miejsce”.

Joey Logano (5. miejsce): „To kolejny solidny występ tutaj w St. Louis, mamy fajną passę finiszów w pierwszej piątce. Mieliśmy szansę na wygraną. Straciłem pozycję na restarcie, ale potem byliśmy w stanie dotrzymać kroku Hamlinowi. Nasza strategia dała nam szansę, ale rywal zjechał do boksu o okrążenie wcześniej i nie zdołaliśmy go wyprzedzić. Zabrakło nam trochę tempa”.

Incydent na torze i sytuacja w klasyfikacji

Wyścig na Gateway nie obył się bez incydentów. Już na 36. okrążeniu Josh Berry zakończył swój udział po kontakcie z Chase’em Elliottem, w wyniku którego jego Ford uderzył w ścianę w drugim zakręcie. Dla Berry’ego była to druga z rzędu eliminacja z wyścigu w fazie play-off, co stawia go w niezwykle trudnej sytuacji przed ostatnim wyścigiem pierwszej rundy w Bristol. Elliott przeprosił za zdarzenie, zapewniając, że było ono niezamierzone.

Po wyścigu na Gateway, poza bezpieczną „12”, która awansuje dalej, znajdują się Shane van Gisbergen, Austin Dillon, Alex Bowman i właśnie Josh Berry. Kyle Larson potrzebuje jedynie wystartować w Bristol, aby zapewnić sobie awans.

Pożegnanie legendy

W niedzielę świat NASCAR obiegła smutna wiadomość o śmierci Billa Davisa, właściciela zespołów, które w latach 1993-2008 odniosły 40 zwycięstw w trzech krajowych seriach. Davis, który miał 74 lata, współpracował z takimi kierowcami jak Ward Burton, z którym wygrał m.in. Daytona 500 w 2002 roku, a także Jeff Gordon i Bobby Labonte, zanim zdobyli oni swoje mistrzowskie tytuły. „Bill Davis pozostawił trwały ślad w naszym sporcie dzięki swojej pasji i niezachwianej wierze w ludzi wokół siebie” – czytamy w oświadczeniu NASCAR.