Walka o tor i widza: NASCAR kontra Formuła 1 — zacięta rywalizacja na torach i w telewizji
Droga do finału: NASCAR wraca na Watkins Glen
Zbliżający się wyścig na torze Watkins Glen to jeden z kluczowych momentów w końcówce sezonu zasadniczego NASCAR Cup Series. To piąte i ostatnie starcie na torze drogowym przed play-offami — a trzecie w ciągu zaledwie sześciu ostatnich rund. Emocji z pewnością nie zabraknie, zwłaszcza że Shane van Gisbergen celuje w swoje czwarte z rzędu zwycięstwo na tego typu trasach i marzy o rewanżu za porażkę na ostatnim okrążeniu w zeszłym roku.
Gwiazdy i outsiderzy: forma zespołów przed Watkins Glen
23XI Racing prezentuje się wyjątkowo solidnie. Bubba Wallace jest w świetnej dyspozycji, notując trzy kolejne finisze w czołowej dziesiątce, w tym wygraną w Indianapolis. Tyler Reddick jest liderem statystyk na torach drogowych ery Next Gen, a jego liczba zdobytych punktów ustępuje tylko van Gisbergenowi. Jedynym cieniem na formie zespołu jest Riley Herbst, który tylko raz w ostatnich 12 startach zmieścił się w top 20.
Front Row Motorsports może liczyć na przebłyski formy. Zane Smith zakończył zeszłoroczny wyścig w Watkins Glen na piątym miejscu, a Todd Gilliland kilkukrotnie kończył w top 10. Niestety, Noah Gragson i sam Smith nie pokazują regularności – wyniki poza trzydziestką lub poza pierwszą dwudziestką są u nich częste.
Haas Factory Team ma niewiele powodów do radości. Jedynym pozytywem pozostaje ósme miejsce Cole’a Custera w Meksyku. Poza tym zespół nie punktuje ani na etapie kwalifikacji, ani w poszczególnych segmentach wyścigów.
Hendrick Motorsports nie ma sobie równych. Zwycięstwo Williama Byrona w Iowa przywróciło mu prowadzenie w klasyfikacji generalnej, a statystyki punktowe mówią same za siebie. Elliott i Larson dominują Watkins Glen od lat, a zespół jako jedyny ma reprezentanta w czołowej dziesiątce w każdym z 23 wyścigów sezonu. Jedynie Larson w tym roku zanotował kilka wyraźnie słabszych występów, a Elliott nie wygrał jeszcze wyścigu drogowego od wprowadzenia aut Next Gen.
Telewizyjna bitwa gigantów: F1 coraz bliżej NASCAR
Nie tylko na torach trwa zacięta walka — równie gorąco jest przed ekranami telewizorów. Formuła 1 zdobywa coraz więcej fanów w Stanach Zjednoczonych i zbliża się do wyników oglądalności NASCAR. Ostatnie Grand Prix Węgier przyciągnęło średnio 1,22 miliona widzów w USA, co oznacza wzrost o ponad 11% w porównaniu z rokiem ubiegłym. To drugi najlepszy wynik w historii transmisji tej rundy za oceanem.
Tegoroczna średnia oglądalność Formuły 1 w USA wynosi 1,36 mln widzów — to wyraźny wzrost względem 1,22 mln z zeszłego roku o tej porze. Średnia dla europejskich rund sięga 1,4 mln, co stanowi najlepszy wynik od przejęcia praw transmisyjnych przez ESPN w 2018 roku.
Co istotne, po raz pierwszy w tym sezonie różnica pomiędzy średnią oglądalnością Formuły 1 a NASCAR spadła poniżej miliona widzów w ten sam weekend. W ubiegłym roku udało się to tylko cztery razy — i to dopiero w drugiej połowie sezonu.
NASCAR traci tempo, ale wciąż lideruje
NASCAR wciąż utrzymuje przewagę, ale dane są niepokojące. Wyścig w Iowa – drugi w historii Cup Series w tym stanie – przyciągnął 2,17 mln widzów. Choć nadal więcej niż F1, to wynik niższy niż zeszłoroczna transmisja z tego toru (2,7 mln). Średnia oglądalność sezonu zasadniczego wynosi obecnie 2,73 mln widzów na wyścig. Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy w historii NASCAR nie osiągnie 3 milionów widzów na rundę w sezonie regularnym.
W porównaniu, wyścig w Richmond o podobnej porze w zeszłym roku przyciągnął 2,22 mln widzów. To potwierdza trend — Formuła 1 zyskuje, NASCAR lekko hamuje.
Zmiana układu sił?
Eksperci z BlackBook zauważają, że różnica pomiędzy obiema seriami wyścigowymi konsekwentnie się zmniejsza. Wzrost popularności Formuły 1 w USA to efekt m.in. skutecznych działań medialnych, widowiskowych wyścigów oraz rosnącego zainteresowania młodszych widzów. Z kolei NASCAR stoi przed wyzwaniem – jak utrzymać lojalną widownię i przyciągnąć nowych fanów.
Choć na torach wciąż dominuje NASCAR, to w świecie mediów rywalizacja jest coraz bardziej wyrównana. Watkins Glen może być kolejnym momentem przełomowym — nie tylko w walce o punkty, ale i o uwagę widzów.