Luka Dončić i Kyrie Irving pokazali doświadczenie w kluczowych meczach, gdy Mavericks odwrócili losy z Timberwolves

W tegorocznej edycji NBA Final Four nie ma żadnego niedawnego mistrza. Nie ma też aktualnego ani byłego MVP, co jest statystycznym fenomenem od czasu, gdy media zaczęły głosować w 1981 roku.

Oznacza to, że jest szansa, którą można wykorzystać, i momenty czekające na chwycenie.

Luka Dončić był blisko tytułu MVP i wkrótce go zdobędzie, podczas gdy Kyrie Irving był mistrzem, ale na tyle dawno, że rozumie, jak ulotne są te szanse.

To właśnie pokazało się na początku i na końcu meczu otwarcia finałów Konferencji Zachodniej w Target Center w Minneapolis. Irving zaczął wieczór, uciszając burzliwy tłum Timberwolves, a Dončić zakończył go — zarówno swoimi zwykłymi (bohaterskimi) zagraniami, jak i niezwykłymi.

Dallas Mavericks skradli pierwszy mecz w ich serii do siedmiu wygranych przeciwko Minnesocie w środowy wieczór, wygrywając 108-105, po raz pierwszy wygrywając mecz otwarcia w erze Jasona Kidda jako trenera Mavericks.

Kidd nadal chce przekonać każdego, kto zechce słuchać, że jego drużyna jest outsiderem, ale nikt w to nie wierzy po tym kradzieżu. Zarówno Dončić, jak i Irving kwalifikują się jako gracze z największym doświadczeniem w kluczowych meczach spośród wszystkich w tej serii, i to było widoczne w pełnej krasie.

Dončić zdobył 15 ze swoich najwyższych w meczu 33 punktów w czwartej kwarcie, a Irving zdobył 24 z 30 punktów przed przerwą, zapobiegając rozgromieniu Mavericks, gdy Timberwolves jechali na fali emocji po wygranej nad Denver Nuggets.

„Bylibyśmy na minusie 20 punktów, gdyby nie zdobył tylu punktów”, powiedział Dončić. „Wielki czas. Doceniam to, że trzymał nas w grze.”

Współpracują, nie wpadając w niebezpieczny styl „twoja kolej, moja kolej”, do którego łatwo mogą się skłonić dwaj dominujący piłkarze. Uczą się dzielić tę samą przestrzeń, nie nadeptując sobie na palce, a w przypadku Dončića, robi krok naprzód w momentach, które zamieniają dobrą drużynę w wielką — przechwytując podanie na lob przeznaczone dla 7-stopowego-1 Rudy’ego Goberta na 1:09 przed końcem, gdy Timberwolves przegrywali dwoma punktami.

Ostatnie z koszy Dončića w czwartej kwarcie miało miejsce przeciwko Jadenowi McDanielsowi, świeżo upieczonemu członkowi drugiego zespołu defensywnego — zniżył ramię i wykonał krok w tył, by oddać rzut średniego zasięgu na 49 sekund przed końcem.

Ta kombinacja ataku i obrony sprawia, że drużyna Dallas jest równie niebezpieczna, jak każda inna pozostała drużyna.

„Nie widzieliście moich młodych [dni]”, żartował Dončić na temat swojej gry defensywnej. „Po prostu byłem aktywny rękami. Jaden [McDaniels] miał dobry mecz przez całe spotkanie, nie mógł praktycznie chybić, więc musiałem się bardziej postarać na nim. I potem, widząc, analizując, widząc, co ludzie robią. Po prostu czytałem grę.”

To McDaniels, a nie Anthony Edwards czy Karl-Anthony Towns, niósł Timberwolves ofensywnie. McDaniels trafił sześć rzutów za trzy punkty, kontynuując swoją gorącą strzelbę z końca serii z Denver, i zdobył 24 punkty.

Podobnie jak Nuggets w niektórych momentach, Mavericks upewnili się, że Edwards widział jak najmniej światła dziennego i zmuszali go do kilku nietypowych zagrań.

Edwards nie wymuszał swojego stylu gry całkowicie, ale wszystkie jego sześć rzutów z gry pochodziło spoza linii trzech punktów, zdobywając 19 punktów, 11 zbiórek i osiem asyst w 40 minutach. Derrick Jones Jr. otrzymał to zadanie, ale miał dużo wsparcia za sobą.

„Czasami masz nadzieję, że chybi”, powiedział Kidd. „Wyglądało na to, że dzisiaj [chybił]. Jest w stanie dotrzeć do obręczy. Miał kilka strat, których normalnie nie ma. Staramy się po prostu wysyłać ciała. On wygra kilka i miejmy nadzieję, że my też kilka wygramy.”